Najczęściej zadawane pytania (229) Ortografia (592) Interpunkcja (198) Wymowa (69) Znaczenie (264) Etymologia (306) Historia języka (26) Składnia (336) Słowotwórstwo (139) Odmiana (333) Frazeologia (133) Poprawność komunikacyjna (190) Nazwy własne (439) Wyrazy obce (90) Grzeczność językowa (41) Różne (164) Wszystkie tematy (3320)
w:
Uwaga! Można wybrać dział!
Etymologia2008-08-06
Poszukuję bezskutecznie genezy słowa blin. Wiele źródel podaje tylko, że jest to słowo pochodzenia (prawdopodobnie) ukraińskiego. Mam co do tego wątpliwości, ponieważ w wielu slowiańskich językach występuje stare slowo mlin, które też kiedyś funkcjonowało w Rosji. Jednak dlaczego z mlina powstał blin nikt nic nie pisze. Poza tym bardzo interesowałoby mnie, jak to wyglądało w języku starosłowiańskim. Jeśli mogą mi Państwo pomóc także ze słowem naleśnik, byłabym wdzięczna. Mieszkam obecnie w Rosji i zastanawiam się nad podobieństwem blinów i naleśnika. Może oprócz smaku łączy te potrawy coś jeszcze.
Słowo blin oznaczające ‘rodzaj naleśnika z mąki gryczanej, żytniej albo pszennej’ (Słownik języka polskiego. Red. W. Doroszewski. T. 1-11. Warszawa 1958-1969) jest wyrazem o charakterze ogólnosłowiańskim, chociaż jego współczesna obecność w polszczyźnie ogólnej ma wyraźną proweniencję wschodnią.
Blin (blinek) używany jest w gwarach języka polskiego (por. Jan Karłowicz: Słownik gwar polskich. T.1. Kraków 1900), a od XIX wieku ma swoją dokumentację w języku ogólnym i używany jest w sensie ‘rodzaj naleśnika ruskiego’ (Andrzej Bańkowski Etymologiczny słownik języka polskiego. T. 1. Warszawa 2000).
Leksem ów w języku staroruskim miał dwie oboczne postaci: БЛИНЪ (blinъ) oraz МЛИНЪ (mlinъ). Prawdopodobnie druga z form jest starsza, w języku staro-cerkiewno-słowiańskim spotykamy bowiem wersję mlinъ (podobnie z nagłosowym m- w języku: bułgarskim, serbsko-chorwackim, słoweńskim, górnołużyckim i dolnołużyckim). Prasłowiańska postać omawianego wyrazu to przypuszczalnie *mlinъ. Przejście nagłosowego m- w b- można wiązać ze zjawiskiem dysymilacji (rozpodobnienia) (za: M. Vasmer Etimologičeskij slovar’ russkogo jazyka. T.1: A-D. Moskwa 2004).
Mlinem nazywano placek, ale przede wszystkim ‘młyn, wiatrak’ (wyraz zapożyczony ze staroniemieckiego mulīn, a ten z kolei przejęty na wzór późnej formy łacińskiej molīna oznaczającej ‘młyn’, a powstałej od czasownika łacińskiego molere – ‘mleć’). Zdaniem A. Bańkowskiego, staroruskie słowo mlin nabrało znaczenia kulinarnego, ponieważ placek tak nazywany był zawijany na kształt skrzydeł wiatraka (Andrzej Bańkowski Etymologiczny słownik języka polskiego. T. 1. Warszawa 2000).
Natomiast pochodzenie leksemu naleśnik zwykle objaśniane jest za pomocą dwóch hipotez: 1) źródłem słowa jest wyrażenie przyimkowe – *na lěsě (tzn. ‘na kracie’; lasa – plecionka z prętów, drewniana krata; rodzaj rusztu do suszenia owoców’) – i stąd forma prasłowiańska miałaby postać *nalěsьnikъ; 2) źródłem słowa jest wyrażenie przyimkowe - *na listě (tzn. ‘na liściu’, czyli byłoby to ciasto pieczone na dużym liściu kapusty; por. czeskie nálesnik – tzn. ‘chleb pieczony na liściu’; ros. dial. nalistnik – ‘placek upieczony na liściach kapusty, ciemierzycy lub na blasze’) – i stąd forma prasłowiańska *nalistьnikъ. Niewykluczone, że pierwotnie były obecne oba te wyrazy i nazywały one dwa różne rodzaje wypieku: jeden pieczony na ruszcie, drugi na liściu (por. W. Boryś Słownik etymologiczny języka polskiego. Kraków 2005).
Joanna Przyklenk
Interpunkcja2008-08-14
Czy forma powitania (dzień dobry) lub pożegnania (do widzenia) powinna być w zdaniu wydzielona cudzysłowem? Np. Chciałam ci powiedzieć do widzenia. Usłyszałam ciepłe do widzenia. Pomachał mi na do widzenia. Chciałem ci podarować ten kwiat na dzień dobry.
Cudzysłowu używa się do wydzielania słów cytowanych (np. do wyodrębniania partii dialogowych i przytoczeń) i oznaczania specyficznych użyć wyrazów i wyrażeń (np. wyrazów użytych ironicznie, wyrazów obcych stylistycznie) (zob. zasady 441-445 interpunkcji polskiej). Formuły powitania czy pożegnania mogłyby znaleźć się w cudzysłowie, gdyby rzeczywiście były wyraźnymi, jednoznacznymi przytoczeniami powiedzianych słów, np. Powiedziała: „Do widzenia”. Połączeńdzień dobry, do widzenia używać można jednak także jako nazw zachowań grzecznościowych, jak np. w Usłyszałam ciepłe do widzenia, są również używane w sensie metaforycznym we frazeologii, np. Chciałem ci podarować ten kwiat na dzień dobry (na dzień dobry ‘na samym początku, w momencie spotkania kogoś lub rozpoczęcia czegoś’). Użycie cudzysłowu w dwóch z podanych przykładów zależy od intencji nadawcy, ponieważ zdania Chciałam ci powiedzieć do widzenia. Usłyszałam ciepłe do widzenia można byłoby zapisać jako Chciałam ci powiedzieć: „Do widzenia”. Usłyszałam ciepłe: „Do widzenia”. W takiej formie zapisu zostałoby już wyraźnie podkreślone interpunkcyjnie (dwukropkiem i cudzysłowem), że ktoś formuły grzecznościowe wypowiedział.
Katarzyna Wyrwas
Składnia2008-08-18
W piosence z „Bolka i Lolka” jest taki fragment: Starszy to wie, i dziecko wie, wie również Bolek i Lolek. Moim zdaniem powinno być wiedzą i kłócę się z bratem. Czy mam rację?
Dla uzyskania w poezji czy piosence odpowiedniego rymu lub rytmu wiele się nieraz poświęca. W cytowanym fragmencie poświęcono reguły polskiej składni. Rzeczywiście: starszy wie, dziecko wie, ponieważ przymiotnik starszy i rzeczownik dziecko występują w liczbie pojedynczej, więc orzeczenie dostosowuje się do nich. Z Bolkiem i Lolkiem sprawa jest już inna, bo jest ich dwóch, orzeczenie wiedzieć musi zatem przybrać formę liczby mnogiej – wiedzą. Ktoś, kto pisał tekst piosenki, miał zapewne melodię, do której musiał się dostosować pod względem ilości sylab, dlatego też wiedzą nijak nie pasowało. Poza tym zadziałał tu też być może paralelizm: powtórzenie dwukrotne formy wie niejako zmuszało autora do użycia tej samej formy po raz trzeci. Niestety niepoprawnie. Można byłoby natomiast ująć rzecz tak: wiedzą też Bolek i Lolek. Pasuje do melodii.
Katarzyna Wyrwas
Składnia2008-08-22
Chodzi mi o wyraz zajęcia w znaczeniu ‘lekcje, kursy’, np. zajęcia jogi. Czy liczebnik w połączeniu z tym słowem zachowuje się jak w przypadku innych wyrazów, które występują tylko w liczbie mnogiej (skrzypce, spodnie itd.)? Konkretnie: powinno się mówić: trzy zajęcia czy troje zajęć?
Rzeczownik zajęcia w znaczeniu ‘stałe, regularne lekcje, wykłady, ćwiczenia lub treningi organizowane przez szkołę, uczelnię lub klub’ (Uniwersalny słownik języka polskiego pod red. S. Dubisza) nie ma form liczby pojedynczej, należy zatem – wraz ze skrzypcami, saniami, widłami, nożyczkami – do grupy wyrazów zwanych pluralia tantum. Gdy jednak wymienione przed chwilą wyrazy łączą się wzorcowo powinien liczebnikami zbiorowymi: dwoje skrzypiec, troje sań, czworo wideł, pięcioro nożyczek, rzeczownik zajęcia w interesującym nas znaczeniu nie może tworzyć konstrukcji !troje zajęć, nie można również powiedzieć trzy zajęcia (chociaż jeśliby chodziło o zajęcia w sensie ‘czynności, prace’, to oczywiście mówimy mam na dziś trzy zajęcia: sprzątanie, zakupy i prasowanie). W znaczeniu „akademickim” zaleca się używanie konstrukcji opisowych typu mam dziś trzy godziny zajęć. Połączenia w rodzaju mam jeszcze jedne zajęcia, mieliśmy pięć zajęć są uznawane za jednoznacznie niepoprawne, choć uzus w tym wypadku jest diametralnie inny: na uczelni powszechnie mówi się o trzech, czterech zajęciach, sformułowania takie słyszałam niejednokrotnie z ust nie tylko studentów, lecz i wykładowców, także na polonistyce. To jest wyłom w murze, który – choć może nie może teraz – ma szansę doprowadzić do zmiany w normie językowej.
Kwestie poprawnościowe związane z używaniem omawianych połączeń wyrazu zajęcia dokładniej omawia artykuł P. Wojdaka pt. «Akademicka» konstrukcja ?Mam dzisiaj dwa zajęcia (o użyciu liczebników głównych przy rzeczownikach pluralia tantum) zamieszczony w „Języku Polskim” (2002, z. 5, s. 345-348). Autor przyznaje, że tytułowa konstrukcja ma niewątpliwe walory komunikacyjne, jednak stoi na stanowisku, że w normie wzorcowej nie może być tolerowana. Konkretnie zatem powinno się mówić trzy godziny zajęć albo trzy godziny ćwiczeń, albo też trzy godziny wykładów.
Katarzyna Wyrwas

Ortografia2008-08-22
Czy wyrażenie jakby to powiedzieć np. w zdaniu Jakby to powiedzieć, nie zrobił tego najlepiej należy pisać łącznie czy rozdzielnie? Sądzę, że to pierwsze, ponieważ nie zastanawiamy się, jak by to powiedzieć, tylko używamy eufemizmu i tu chyba należy potraktować jakby to powiedzieć jako utarte połączenie.
Wręcz przeciwnie, jak by takie, jak w cytowanym zdaniu trzeba pisać osobno w myśl reguły 164 zasad pisowni polskiej, która mówi, że po zaimkach przysłownych obowiązuje pisownia rozdzielna cząstek bym, byś, by, byśmy, byście. Pisownię takiego połączenia można tez sprawdzić w Wielkim słowniku ortograficznym PWN pod red. E. Polańskiego.
Połączenie jak by (coś zrobić) jest często mylone z wyrazem porównawczym (partykułą lub spójnikiem) jakby, którego używa się w zdaniach typu Wyglądała, jakby była przestraszona. Miał w oczach tak jakby żal do nas wszystkich. Jakby pan kandydował do senatu trzy lata temu, to miałby pan duże szanse. W tym przypadku na zastosowanie reguła 162.
Katarzyna Wyrwas
Wyrazy obce2008-08-25
Konsens czy konsensus, a może consens albo consensus? Jak będzie brzmieć właściwie zdanie i jak je napisać: Strony doszły do konsensu / konsensusu (consensu / consensusu)?
Generalnie strony doszły do porozumienia, prawda? Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN pod red. A. Markowskiego zaleca formę konsens, którą uznaje za lepszą od konsensusu i consensusu (warto wiedzieć, że formy consens słowniki nie odnotowują), ponieważ to właśnie forma konsens powinna być (lecz obecnie nie jest) polskim odpowiednikiem łacińskiego consensus (por. A. Markowski, Oczywisty bezsens consensusu, w: Tegoż: Polszczyzna znana i nieznana, Gdańsk 1999, s. 149). Przyswajane z łaciny do polszczyzny wyrazy traciły łacińskie końcówki -us, -um (zob. H. Rybicka, Losy wyrazów obcych w języku polskim, Warszawa 1976, s. 77), jak np. teatrum – teatr, defectus – defekt (choć także seminarium, muzeum, status, humus i inne). Zapożyczony z łaciny rzeczownik konsensus (wolę spolszczoną pisownię) ‘porozumienie, zgoda na coś, osiągane przez kompromisy i stopniowe uzgadnianie stanowisk’ upowszechnił się od czasów obrad Okrągłego Stołu (zob. hasło w Słowniku wyrazów kłopotliwych M. Bańko, M. Krajewskiej), choć wcześniej, w XIX wieku, znany był jako konsens w znaczeniu specjalistycznym, prawnym ‘zezwolenie, pozwolenie’. Odnotowują go wszystkie słowniki z XIX i XX wieku. W XX wieku wyraz konsens w tym znaczeniu wyszedł z użycia. A. Markowski sądzi, że w nowym, dzisiejszym znaczeniu do języka polskiego został zapożyczony nie bezpośrednio z łaciny, lecz z angielskiego i nazywa konsensus „angielskim latynizmem” (s. 149-150). Niewątpliwie konsensus (także consensus – zob. sensus" target=_blank>Wielki słownik ortograficzny PWN) należy do wyrazów nadal modnych, niepotrzebnie nadużywanych. Nowy słownik poprawnej polszczyzny PWN słownik uznaje, że dla oddania sensu, o którym mowa, najlepiej byłoby używać słów rodzimych, takich jak porozumienie, uzgodnienie (stanowisk), np. zamiast brak consensusu między przedstawicielami związków zawodowych lepiej powiedzieć: brak zgodnego stanowiska, porozumienia, między przedstawicielami…; zamiast zarysowuje się consensus między stronami lepiej mówić: zarysowuje się zgoda, porozumienie, między stronami. Oczywiście jeśli bardzo chcemy użyć wyrazu obcego, to poprawne będą dwie wersje: Strony doszły do konsensusu oraz Strony doszły do consensusu. Rzeczownik konsens nie mógłby chyba zostać użyty w tym kontekście, ponieważ ma znaczenie ‘zgoda, zezwolenie na coś, zwłaszcza urzędowe’.
Katarzyna Wyrwas
Frazeologia2008-09-05
Czy połączenie wyrazów postawić kogoś (np. syna) na nogi w znaczeniu dosłownym (upadł, uczy się chodzić) też jest frazeologizmem?
Bycie frazeologizmem to posiadanie znaczenia przenośnego. Dosłowność wyklucza frazeologię. Jeśli zatem powiedzielibyśmy: rzeźnik rzuca mięsem, mając ma myśli rzeźnika, który rzuca nim rzeczywiście, ale poza tym zachowuje się kulturalnie, użylibyśmy jedynie połączenia odpowiednich form wyrazów rzucać i mięso, nie zaś związku frazeologicznego ktoś rzuca mięsem, który ma znaczenie 'ktoś używa wulgarnych wyrazów'. Jeśli natomiast rzeźnik ów wyrażałby się niegrzecznie (niekoniecznie już używając schabu czy karkówki jako amunicji), nasza wypowiedź miałaby właśnie frazeologiczny sens przenośny. W opisanym przez Panią przypadku nie mamy więc do czynienia ze związkiem frazeologicznym. Stawiamy na nogi dziecko, które upadło, i nie ma tu metafory. Metaforą posługujemy się, gdy dzięki połączeniu stanąć na nogi (albo na nogach) mamy na myśli fakt, że ktoś poprawił swoją pozycję finansową; dorobił się majątku. Metaforycznie mówimy także, że ktoś postawił kogoś na nogi, jeśli ktoś zmobilizował kogoś do działania, wyrwał ze stanu apatii, odrętwienia. Innym znanym związkiem frazeologicznym jest postawić (stawiać) kogoś (coś) na nogi o znaczeniu przenośnym ‘sprawić (sprawiać), że ktoś (coś) odzyskuje dobrą formę, sprawność; że coś pomogło, pomaga komuś odzyskać sprawność’.
Katarzyna Wyrwas
Różne2008-10-08
Słyszałam kiedyś, że jakiś lingwista określił język polski jako „nielogiczny”. Co oznacza ten termin dla językoznawcy i czy rzeczywiście jest odpowiedni dla opisującego język polski?
Nic nie wiem o tym, żeby ktokolwiek akurat polski język uważał za „nielogiczny” - samo resztą to określenie bywa używane i rozumiane rozmaicie, różnie też może być synonimizowane (np. nieracjonalne zachowanie, nierealistyczny projekt, teza niezgodna ze zdrowym rozsądkiem, bezsensowna itp.). Jednym ze znaczeń nielogiczny jest ‘niezgodny z formalnymi zasadami logiki’ (czyli z ogólnymi prawami, które ustala logika jako sformalizowana, ścisła dyscyplina nauki o zasadach poprawnego rozumowania, które logik próbuje ująć w sztywne, matematyczne reguły). Język logiki jest jednak pewnym wypracowanym narzędziem do opisu różnych zjawisk i zasad rządzących się sztywnymi regułami; inaczej niż język naturalny. Język logiki jest pozbawiony wieloznaczności, elementu obrazowania czy metaforyki. Języki ludzkie natomiast (naturalne właśnie) mają pewien obszar „sztywności”, a więc ścisłych, skonwencjonalizowanych reguł, koniecznych, by jego użytkownicy mogli się porozumieć, ale mają też obszary płynności i braku precyzji: reguły alternatywne („można powiedzieć tak lub tak”), wieloznaczność wyrazów i wyrażeń, obrazowość czy wpisany w znaczenie wielu słów element emocjonalny i oceniający. Ta sfera „nielogiczności” (z punktu widzenia formalnej logiki) jest jednak także konieczna, by trwał, dostosowując się do ciągle zmieniającej się rzeczywistości, którą opisuje, i potrzeb człowieka, który używa go w różnych celach, musi więc mieć konieczną elastyczność. Język jest bowiem tworem człowieka i jedną z jego „przyrodzonych”, naturalnych zdolności; kształtował się w ścisłym związku z jego życiem i jego światem (kulturą), sposobem myślenia i poznawania tego świata (dostrzegając w jakimś zjawisku cechy podobne do innego, już nazwanego, człowiek często stosuje tę samą znaną sobie nazwę: - por. głowa ludzka - głowa kapusty, główka // łepek szpilki itp.). Język więc nie może być tylko „logiczny”, byłby bowiem ubogi i zbyt „sztywny” (jak języki „sztuczne”, np. język programowania czy matematyki), a wszystko dlatego, że zarówno człowiek, jak jego świat zbyt są złożeni i zmienni. Ta płynność i „nielogiczność” języka pozwala jednak człowiekowi mówić najróżniej o wszystkim, co widzi, myśli, czuje, wyobraża sobie, także poetycko, a równocześnie powoduje, że to niezwykłe narzędzie, jakim jest język, pozostaje ekonomiczne (wieloznaczność wyrazów jest ekonomiczna, w przeciwnym razie musielibyśmy mieć znacznie więcej wyrazów jednoznacznych). Wreszcie pewne reguły i znaczenia kształtowały się (i doskonaliły, zatem też zmieniały się) w ciągu wieków, sam zaś język etniczny (np. polski) nie zmieniał się w inny (polskim pozostał). Dziś więc nie byłoby sensowne ani skuteczne, by z walczyć z jego „nielogicznościami”, np. rugując wieloznaczność czy wyrażenia przenośne lub „nielogiczne” konstrukcje w rodzaju nigdy tego nie zrobię, w których mamy podwójne przeczenie: jedno ukryte w znaczeniu słowa nigdy i drugie wyrażone „na powierzchni” w konstrukcji nie zrobię, czego nie ma np. w języku angielskim (nie wynika jednak z tego, że angielski jest „bardziej logiczny” niż polszczyzna). Faktem jest jednak, że poglądy, iż język naturalny nie jest w pełni „logiczny” czy wręcz „nielogiczny”, mają swoje uzasadnienie. Szczególnie ostro formułowali ten zarzut wobec języka ludzkiego (potocznego, artystycznego) wybitni myśliciele reprezentujący nauki ścisłe i skupieni w tzw. Wiedeńskim Kole Filozoficznym, uznając, że taki pełen wieloznaczności (więc „nielogiczny” język fałszuje obraz rzeczywistości i nie nadaje się do naukowego (ścisłego, precyzyjnego, prawdziwego) jej opisu. Postulowali przeto, że „język nauki”, w tym też nauki o języku. musi być precyzyjny, ścisły, sformalizowany, na wzór schematów logiki i matematyki. Miało to ważne konsekwencje dla wiedzy - także o języku - ale to już inna opowieść.
Ewa Jędrzejko
Słowotwórstwo2008-12-07
Ciekawi mnie, jaka jest forma przeciwna wyrazu retrospekcja, czyli ‘spojrzenie w przyszłość’ zamiast w przeszłość. A konkretnie chodzi o zabieg wykonany w czwartym sezonie serialu „Zagubieni”. Spotkałem się z określeniem go jako futurospekcje i zastanawiam się nad poprawnością. Wyniki z wyszukiwarki internetowej zamykają się w stronach związanych w tym serialem.
Neologizm futurospekcja powstał na wzór odnotowanego już u progu XIX wieku (w tzw. Słowniku warszawskim) wyrazu retrospekcja, latynizmu znanego w wielu językach europejskich, np. niem. Retrospektion, fr. rétrospection, ang. retrospection, ros. rietrospiekcija (wszystkie podane wyrazy powstały na bazie łac. retrōspicere ‘spoglądać w tył’). Skoro istnieje wyraz o znaczeniu ‘odwoływanie się do wcześniejszych faktów lub wcześniejszych stadiów jakiegoś zjawiska’, nie dziwi, że pojawiła się potrzeba oddania jednym słowem sensu ‘odwoływanie się do faktów lub stadiów jakiegoś zjawiska, które mają wystąpić w przyszłości’. Wyraz futurospekcja zbudowany jest na wzór wyrazu retrospekcja przez wymianę retro na futuro, wszak rdzeń futur- nie jest nam obcy (por. futurolog, futurologia, futuryzm, futurysta, wszystkie na bazie łac. futūrum ‘to, co będzie’, futurum ‘przyszły’). Czy neologizm futurospekcja ma szansę na upowszechnienie? Pytanie trudne, bo język jest tworem nieprzewidywalnym, mamy wiele przykładów na to, że lingwistyczne prognozy okazały się chybione. Jak na razie wyraz należy traktować jako neologizm, w moim odczuciu trafnie utworzony.
Krystyna Kleszczowa
Interpunkcja2008-12-09
Czy w zdaniu Jako dziecko Anna lubiła grać na pianinie, po wyrażeniu jako dziecko powinien znajdować się przecinek? Zasada mówi, że równoważniki zdania (w zdaniu złożonym) powinno oddzielać się przecinkiem. Lecz nie jestem pewien, czy należy traktować jako dziecko jako równoważnik, czy też jako część składową zdania pojedynczego (okolicznik czasu?).
W zacytowanym wypowiedzeniu nie powinno się wyrażenia przyimkowego jako dziecko oddzielać przecinkiem od pozostałych członów, gdyż występując tu w roli okolicznika (w ujęciu np. S. Jodłowskiego jest to okolicznik akcesoryjny), ściśle związanego z wyrazami następującymi po nim, niesie ono informacje ważne dla interpretacji treści całego zdania. Inaczej postępowalibyśmy w przypadku wypowiedzi, w których wyrażenie przyimkowe z jako pełni funkcję równoważnika zdania i da się zastąpić zdaniem podrzędnym okolicznikowym przyczyny – wówczas przed przyimkiem musielibyśmy umieścić znak interpunkcyjny sugerujący przerwę na oddech. Sytuacja ta dotyczy m.in. następujących konstrukcji: Jako matka, powinnaś bardziej troszczyć się o dzieci (bo: Jako że jesteś matką, powinnaś bardziej troszczyć się o dzieci) oraz Jako chory, nie powinien był wychodzić dziś z łóżka (bo: Dlatego że jest chory, nie powinien był wychodzić dziś z łóżka). Proszę zauważyć, że nie moglibyśmy w ten sposób, bez zmiany sensu, sparafrazować zdania, o które Pana pyta: Jako dziecko Anna lubiła grać na pianinie znaczy bowiem coś innego niż Jako że była dzieckiem, Anna lubiła grać na pianinie. Dodam tylko, że ostatnie zdanie, choć gramatycznie poprawne, musielibyśmy w ogóle odrzucić, jako oparte na jednej z dwu fałszywych przesłanek: *wszystkie dzieci lubią grać na pianinie, *każdy, kto kiedykolwiek był dzieckiem, kiedyś lubił grać na pianinie. Katarzyna Mazur
Interpunkcja2008-12-09
Moje pytanie dotyczy zdania: W związku z powyższym w celu wyjaśnienia tej kwestii proszę kontaktować się bezpośrednio z Pana Kontrahentem. Czy człon w celu wyjaśnienia tej kwestii powinien być wydzielony jako wtrącenie? Czy może poprawne są obie formy zapisu?
Wtrąceniami sensu stricto nazywamy te rozbijające tok wywodu człony wypowiedzenia, które, w przeciwieństwie do dopowiedzeń, nie wchodzą w formalną (gramatyczną) lub treściową zależność od pozostałych części składowych danego zdania bądź oznajmienia. Ze względu na ten ich pozakonstrukcyjny charakter oddziela się je przecinkami, nawiasami lub myślnikami od sąsiednich fragmentów. Takie wtrącenia rozpoznajemy też po tym, że usunięcie ich z wypowiedzi nie zmienia jej zasadniczego sensu. Najczęściej bowiem niosą one jedynie informację metajęzykową, informują o czyimś stosunku do przywołanych np. sądów, np. On się do tego, moim zdaniem, nie nadaje. Często rozszerza się zakres omawianego terminu również na fragmenty co prawda zarówno semantycznie, jak i gramatycznie związane z resztą zdania, ale „wplecione” w jego główny tok i w linearnym uporządkowaniu wypowiedzi znajdujące się między elementami budującymi związek wyrazowy, same w niego nie wchodząc. Te wtrącenia-wstawki także oddziela się przecinkami czy myślnikami od reszty członów, np. Jarek był, choć nie chciał się do tego przyznać, zazdrosny o Elżbietę. Niejednokrotnie jednak to, czy mamy do czynienia z wtrąceniem, wynika ze zdań poprzedzających, a czasem decyduje o tym sam autor wypowiedzi. I właśnie z taką sytuacją spotykamy się w przypadku zacytowanego przez Panią przykładu. Bez znajomości kontekstu nie jestem do końca w stanie rozstrzygnąć, gdzie powinny się w nim znajdować przecinki. Ich rozmieszczenie zależy bowiem od tego, na które partie tekstu autor chce położyć większy nacisk, a bez których, jako mniej istotnych, można się obejść. Zatem w zależności od intencji nadawcy i otoczenia tekstowego za poprawne dałoby się uznać to wypowiedzenie 1) w ogóle bez przecinków lub 2) z przecinkiem tylko po wyrażeniu z powyższym albo 3) w wersji następującej: W związku z powyższym, w celu wyjaśnienia tej kwestii, proszę kontaktować się bezpośrednio z Pana kontrahentem. Dla każdego znalazłoby się logiczne uzasadnienie.
Katarzyna Mazur
Składnia2008-12-09
Jestem pracownikiem kancelarii Zarządu Geodezji i Katastru Miejskiego GEOPOZ w Poznaniu. Nasza jednostka dzieli się na piony i działy. Codziennie odbieramy korespondencję i ją przekazujemy dalej (przypisujemy jej odpowiedni dekret, czyli oznaczenie działu/pionu). Moje pytanie: czy korespondencję dekretujemy DO działu/pionu czy NA dział/pion? Oraz NA osobę czy DO osoby?
Dekretować to tyle, co wydawać akt prawny czyli dekret właśnie lub dokonywać dekretacji na dokumentach (zwłaszcza księgowych). Precyzyjniej dekret to akt normatywny mający moc ustawy, wydany jednak nie przez parlament, ale przez organ władzy wykonawczej (prezydent, premier, rząd). Rozumiem, że nie w takim znaczeniu używają Państwo słowa dekret, nigdzie jednak nie znalazłam definicji, w której napisane byłoby, że dekretowanie to sposób oznaczania pism, korespondencji przed ostateczną dystrybucją. Wydaje się zatem, że używają Państwo słowa dekretować w sensie przenośnym jako ‘decydować, postanawiać’, a zatem w rozstrzyganiu kwestii poprawności składniowej, która Pana niepokoi trzeba będzie posiłkować się semantyką. I tak: dekretuje się bez wątpienia NA DOKUMENTACH (na wnioskach, na fakturach i na umowach), takie dekretowanie oznacza sposób księgowania dokumentu. Gdy jednak dekretują Państwo korespondencję, decydują o tym, do jakiego pionu, działu czy do jakiej osoby dotrze konkretne pismo. Używają słowa dekretować w znaczeniu ‘kierować do kogoś, czegoś’. Wydaje się zatem, że jeśli zaakceptujemy słowo dekretować w znaczeniu kierować do kogoś – to tylko z rekcją dekretować DO DZIAŁU i DO OSOBY. Katarzyna Sujkowska-Sobisz
Interpunkcja2009-03-16
Proszę o odpowiedź, w którym miejscu w zdaniu poniżej należy postawić przecinek, czy można przed co najmniej? Zrealizowali 2 zadania polegające na druku książek o nakładzie co najmniej 15.000 egz.
W powyższym zdaniu nie ma potrzeby wstawiania żadnego przecinka. Jedynym miejscem, w którym ewentualnie mógłby się on pojawić, jest pozycja po słowie zadania, a przed wyrazem polegające. Natomiast umieszczenie znaku interpunkcyjnego przed wyrażeniem co najmniej lub wydzielenie go przecinkami z obu stron wypaczyłyby sens wypowiedzenia.
Katarzyna Mazur
Historia języka2009-03-16
W słowniku Lindego są takie przykłady: Walentynijan tysiąc sześć set człowieka... prowadząc, z naszych miał ośmdziesiąt człeka. W formie jakiej liczby i jakiego przypadka zostały tu użyte wyrazy człek i człowiek? Dlaczego forma ta różni się od współcześnie stosowanej w tych kontekstach gramatycznych?
W przywoływanych przez Samuela B. Lindego egzemplifikacjach mamy do czynienia z formami rzeczownika człowiek użytymi w dopełniaczu liczby pojedynczej (człowiek w wersji skróconej nieregularnie to człek, obecny w polszczyźnie od XIV stulecia; por. mamy dziś termin naukowy: człekokształtny, a nie człowiekokształtny). Różnica między formami cytowanymi w dziewiętnastowiecznym „Słowniku języka polskiego” a współczesnymi wynika stąd, iż wyrazu człowiek używano dawniej także w znaczeniu zbiorowym ‘ludzie’, co można by postrzegać jako swego rodzaju kontynuację stanu sprzed XIV wieku, kiedy rzeczownik ów pozbawiony był liczby mnogiej (potem notujemy np. człowiekowi, a dziś ludzie). Nadto, co ważne, chętnie sięgano po pojedynczą postać omawianego rzeczownika, by uwypuklić sens ‘ktokolwiek z ludzi bliżej nieokreślony: ktoś, każdy; w przeczeniach: nikt’, o czym świadczą przede wszystkim polskie przysłowia, powiedzenia, frazeologizmy, w których na oznaczenie istoty ludzkiej, tak jednostkowe, jak i zbiorowe, występuje wyraz człowiek w różnych przypadkach liczby pojedynczej.
Joanna Przyklenk
Etymologia2009-03-28
Widać wielkie podobieństwo w słowach dziwka i dziwak. Domyślam się, że pochodząc z dwóch kompletnie odrębnych źródeł, oryginalnie znacznie bardziej się różniły, lecz nie mogę znaleźć żadnych prac traktujących o tychże słowach. Pytanie, jakkolwiek wydawać się może błahe, mocno mnie zaintrygowało i chciałbym prosić Was o pomoc.
Słowa dziwka i dziwak, mimo iż współcześnie są brzmieniowo podobne, wywodzą się z całkiem różnych źródeł. O historii pierwszego z wyrazów można przeczytać na stronie Poradni Instytutu Języka Polskiego (w dziale Etymologia), a tu przypomnijmy tylko, że ów leksem wywodzi się od formy dziewka. Natomiast rzeczownik dziwak etymologicznie wiąże się ze słowem dziw, które w polszczyźnie ogólnej XXI wieku poświadczane jest przede wszystkim formułą: (aż) dziw bierze. W dobie staropolskiej dziw (sporadycznie też o postaci dziwo) oznaczał ‘rzecz niezwykłą, nadzwyczajną’ oraz ‘cud; potwór; podziw’ (por. F. Sławski, Słownik etymologiczny języka polskiego, t. 1-5, Kraków 1952-1982). W dobie prasłowiańskiej omawiany rzeczownik miał postać *divъ, (*divo) i był wstecznym derywatem od czasownika *diviti (sę) o znaczeniu ‘patrzeć z podziwem, obserwować; wprawiać w podziw, w zdumienie, budzić podziw, zdumienie, zachwyt’ (późniejsze dziwić (się) ). Zatem prasłowiańska forma współczesnego czasownika dziwić stała się bazą dla rzeczownika dziw, a także dla przymiotnika dziwny, który współcześnie niesie sensy negatywne – ‘niezwykły, osobliwy’ – a w dobie staropolskiej pozytywne – ‘cudowny; godny widzenia, podziwu’ (np. staropolskie stwierdzenie, iż ktoś jest przedziwnej, dziwnej urody oznaczałoby, iż ‘ktoś jest przecudnej, cudnej urody’). Rzeczownik dziwak utworzony na bazie leksemu dziw (za: W. Boryś, Słownik etymologiczny języka polskiego, Kraków 2005) często pojawia się w tekstach szesnastowiecznej polszczyzny, oznaczając ‘człowieka nietowarzyskiego, dzikiego’. Stąd też dziwaczka (1545), dziwactwo (1621) czy dziwaczny (XVIII wiek) (por. A. Bańkowski, Etymologiczny słownik języka polskiego, Warszawa 2000).
Joanna Przyklenk
Składnia2009-03-28
Mam wątpliwości, co do poprawności następującego zdania: Nie chcę słuchać drwin za to, że nie ugiąłem kolan pod naciskiem cudzych słów. To fragment piosenki jednego z polskich zespołów. Czy wyraz drwina jest tutaj użyty poprawnie? Można drwić z czegoś, z kogoś, ale chyba nie za coś? Jednak tu nie został użyty czasownik, ale rzeczownik. Czy w związku z tym zdanie to jest poprawne?
Mam Pani rację: drwi się z kogoś lub czegoś. W związku z tym podmiot liryczny utworu powinien mówić, że ktoś drwi z tego, że nie ugiął kolan itd. Pochodny od czasownika rzeczownik drwina przejmuje jego schemat składniowy, wymaga zatem użycia przyimka [i[z z dopełniaczem, co widać w przykładach z literatury polskiej: Czy przebaczysz ohydne drwiny z cudów? (B. Prus, Faraon); W opinii niemieckich profesorów to tylko dziecko dobrze się sprawiało, które płaciło śmiechem za ich drwiny z „polskiego zacofania”, języka i tradycji (H. Sienkiewicz, Z pamiętnika poznańskiego nauczyciela), Dawało to sposobność do niezrównanych dowcipów, świetnych drwin z motłochu rozsiadającego się w pałacu, a nawet do rzewnych legend (S. Żeromski, Popioły), (…) wytrzymałość, odwaga, wesołość i pewna odrobina drwiny z „Moskala”, u którego się służy, lecz nad którym jednak panuje się mimo wszystko - torowały drogę od niższej do wyższej pozycji (S. Żeromski, Przedwiośnie).
Katarzyna Wyrwas
Wyrazy obce2009-04-10
Jak poprawnie zapisać: jet lag czy jetlag? Na przykład w zdaniu: Wskutek jetlagu wycieczki krótsze niż tydzień nie mają sensu.
W angielszczyźnie funkcjonuje kilka wersji pisowni: Wikipedia podaje jet lag, jetlag i jet-lag, w The American Heritage Dictionary of the English Language znajdziemy hasło jet lag, które zawiera również wariantywną formę jetlag, w Merriam-Webster Dictionary jest jedynie rzeczownik jet lag. Przymiotnik tworzony jest z użyciem łącznika: jet-lagged.
W polszczyźnie „słownikowo” obowiązuje pisownia rozdzielna: Wielki słownik wyrazów obcych PWN pod red. M. Bańko notuje jako jedyną wersję jet lag z definicją ‘zmęczenie, ból głowy, problemy ze snem itp., pojawiające się u osoby, która podróżując samolotem, szybko przekroczyła kilka stref czasowych’.
Wspomniany słownik podaje wprawdzie informację, że jet lag się nie odmienia, jednak użytkownicy języka szybko włączyli ten wyraz do deklinacji męskiej i bez trudu tworzą formy przypadków: jet lagu, jet lagiem etc. Faktem jest, że obecnie w naszym języku zwycięża prawdopodobnie pisownia łączna, a więc formy jetlagu, jetlagiem, jetlagi; używany jest też przymiotnik jetlagowy. W przypadku wyrazów obcych częste są istniejące równoległe warianty pisowni (por. np. online, on line, on-line w powyższym słowniku PWN).
Dodać warto, że jet lag wymawia się jako [dżet leg].
Polski odpowiednikiem angielskiej nazwy jest medyczne określenie zespół długu czasowego; jet lag nazywa się także chorobą posamolotową czy syndromem turysty.
Sądzę, że w świetle powyższych uwag można zaakceptować cytowane w pytaniu zdanie.
Katarzyna Wyrwas
Etymologia2009-04-27
Dlaczego mówimy w Polsce tak, chociaż w innych językach słowiańskich mówi się da?
Wyraz tak – występujący w dobie staropolskiej od XIV stulecia w formie tako (por. współczesne jako tako) – jest przysłówkiem powstałym od taki i był używany w funkcji potwierdzenia od XV wieku. Należy do grupy słów o zasięgu ogólnosłowiańskim, choć nie zawsze nadawane mu jest znaczenie wyrażenia zgody, np. w języku czeskim oznacza ‘tak; więc’, w rosyjskim ‘tak, w ten sposób’, podobnie w chorwackim czy serbskim , gdzie tàko również oznacza ‘tak, w ten sposób’, co jest tożsame z prasłowiańskim znaczeniem omawianego słowa. Na bazie tego źródłosłowu powstały nadto wyrazy także, potakiwać (notowane od XVI stulecia), przytakiwać (za W. Boryś: „Słownik etymologiczny języka polskiego”. Kraków 2005). Można zatem powiedzieć, że w języku polskim wyraz tak ‘wyspecjalizował się’ w wyrażaniu potwierdzenia. W pozostałych językach słowiańskich (czy indoeuropejskich) pojawiły się w tej funkcji inne słowa. Dla przykładu, charakterystyczne w funkcji potakiwania rosyjskie da istniało także w języku polskim na oznaczenie sensów właściwych współczesnemu rosyjskiemu słowu čtoby, czyli ‘żeby, ażeby, aby, by’ (por. Maks Fasmer: „Etymologičeskij slovar russkogo jazyka”. T. 1 (A - D). Sankt-Peterburg 1996). Sam wyraz da był pierwotnie przysłówkiem zaimkowym od praindoeuropejskiego rdzenia zaimkowego *do- (por. staropruskie din, dien to bierniki liczby pojedynczej ‘jego, ją’), zachowanym też w przyimku do. Prasłowiańskie *da znaczyło pierwotnie ‘tak’, a wtórnie funkcjonowało jako spójnik ‘i’ oraz typowy dla języków południowosłowiańskich spójnik zdań podrzędnych (por. F. Sławski: „Słownik etymologiczny języka polskiego”. T.1-5. Kraków 1952-1982).
Joanna Przyklenk
Interpunkcja2010-02-05
Czy przed imiesłowami przymiotnikowymi stawiamy przecinek, np. w zdaniu Widziałem dziewczynę idącą drogą?
Imiesłów przymiotnikowy idącą występuje w powyższym wypowiedzeniu w funkcji przydawki wyodrębniającej, tzn. takiej, która pozwala nam ze zbioru wszystkich dziewczyn wysunąć na plan pierwszy jakąś jedną jedyną i coś o niej orzec - np. to, że się ją widziało. Takiej przydawki nie oddziela się przecinkiem od członu przez nią określanego. A zatem poprawny zapis przywołanego zdania to: Widziałem dziewczynę idącą drogą.
Oczywiście imiesłów przymiotnikowy może pełnić w wypowiedzeniu także funkcję przydawki dopowiadającej. Tak jest np. w zdaniu: Widziałem moją dziewczynę, idącą ulicą. Przydawka imiesłowowa nie pojawiła się tutaj, by wyznaczyć zakres osób, o których chce się coś powiedzieć (ten zakres wyznaczył już przymiotnik moja – dzięki niemu wiemy, o kim mowa w zdaniu), ale podaje o tych osobach, tu akurat o jednej osobie, jakieś dodatkowe informacje. Przydawkę dopowiadającą oddzielamy od określanego rzeczownika znakiem interpunkcyjnym.
Podobnie postępujemy w sytuacji, gdy imiesłów pełni rolę tzw. przydawki orzekającej. Występuje ona np. w takiej konstrukcji: Zmęczony, Marek od razu zasnął. Imiesłów nie został tu umieszczony po to, by pomóc nam ze zbioru wszystkich Marków wybrać tego, który był zmęczony. My już bowiem wiemy, kim jest Marek. O tym Marku orzeka się natomiast, że po pierwsze zasnął od razu i po drugie że był zmęczony. Proszę zauważyć, że w omawianym wypowiedzeniu da się bez zmiany sensu zastąpić imiesłów konstrukcją Marek był zmęczony. Całe zdanie złożone przyjmie wówczas postać Marek był zmęczony i od razu zasnął. Jeśli taka operacja jest możliwa, mamy do czynienia z przydawką orzekającą, którą musimy od określanego rzeczownika oddzielić przecinkiem.
Katarzyna Mazur
Interpunkcja2010-02-05
Czy można wydzielić pewną część zdania z jednej strony myślnikiem, z drugiej przecinkiem? Konkretnie mam na myśli zdanie: Zwalczanie nieformalnych zachowań dyskryminujących jedną płeć – przy pomocy formalnych zachowań dyskryminujących drugą płeć, prowadzi donikąd. Wydaje mi się, że według norm składniowych nie powinno się użyć przecinków w tym zdaniu, jednak bez nich wypowiedzenie jest nieczytelne. Postawiłam więc myślnik w pierwszym miejscu, aby uniknąć niejednoznaczności (możliwości błędnego przyporządkowania okolicznika przy pomocy formalnych programów... – jako odnoszącego się do dyskryminowania pierwszej płci, nie zaś do zwalczania, co zmieniłoby sens zdania). W drugim miejscu bardziej odpowiedni wydaje mi się przecinek (myślnik sugerowałby, że to było tylko wtrącenie, luźno związane ze zdaniem głównym), ale może należałoby zastosować ten sam znak interpunkcyjny, co na początku wydzielanego członu?
Będę wdzięczna za pomoc w rozwiązaniu tej zagadki.
Faktycznie, przywołane przez Panią zdanie jest niezbyt fortunnie sformułowane, ale zastosowana interpunkcja jego niejednoznaczności nie usuwa. Wydaje się, że samym przestankowaniem nie uda się tej konstrukcji nadać precyzji znaczeniowej (pozostawienie myślnika i usunięcie przecinka to też niedobre rozwiązanie). Dlatego sugerowałabym zmianę szyku, po której wypowiedzenie przyjęłoby następującą postać: Zwalczanie przy pomocy formalnych zachowań dyskryminujących jedną płeć nieformalnych zachowań dyskryminujących drugą płeć prowadzi donikąd.
Osobną kwestią pozostaje to, czy w ogóle możemy jakąś partię zdania wydzielić dwoma różnymi znakami interpunkcyjnymi. Otóż spotyka się tego typu zabiegi i często są one uzasadnione. Spójrzmy na przykład: Wiola, bardzo dobra uczennica, z którą nauczyciele nigdy nie mieli problemów, którą rodzice stawiali za wzór swoim dzieciom, której urodę i talent przez wiele lat wszyscy podziwiali, która zagrała w nagrodzonym Oskarem filmie, gdy miała zaledwie 15 lat – wszystkich zawiodła. W zdaniu tym zamknięcie wtrąconej części (rozpoczynającej się słowem bardzo) przecinkiem, a nie myślnikiem skutkowałoby niezamierzoną wieloznacznością – nie mielibyśmy pewności, czy Wiola w wieku 15 lat zawiodła wszystkich, czy też zagrała w filmie. Zresztą jeśliby nawet okolicznik: gdy miała zaledwie 15 lat został usunięty, i tak zakończenie całego wtrącenia myślnikiem należy ocenić jako korzystniejsze niż zastosowanie zamiast tego znaku przecinka.
Nie potrafię natomiast wyobrazić sobie sytuacji, gdy wtrącenie (czy dopowiedzenie) ujęte jest w znaki, z których pierwszy to myślnik, a drugi przecinek. Wszystkie zdania z tak wydzielonym wtrąceniem (do nich należy zacytowane przez Panią) będą miały złą interpunkcję właśnie ze składniowego punktu widzenia – przecinek oddzielać będzie w nich człony, które oddzielone nim być nie mogą (np. podmiot i orzeczenie).
Katarzyna Mazur

1 2 3 4 5 6 7 8 9 10 11